piątek, 30 czerwca 2017

#10 "Gdzie jest Mia?" Alexandra Burt

Tytuł: Gdzie jest Mia?
Autor: Alexandra Burt
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 416
Rok Wydania:  2016
Ocena: 6/10



„Czasami przypominasz sobie jedną rzecz,   ta z kolei pozwala ci przypomnieć sobie kolejną i zanim się zorientujesz, pamiętasz wszystko.”


Estelle Paradise budzi się w szpitalu i nie pamięta jak tam trafiła. Znaleziono ją na dnie wąwozu bliską śmierci z raną postrzałową głowy. Jak się okazuje, kobieta straciła też pamięć. Dochodzi do niej jednak makabryczna prawda – jej siedmiomiesięczna córeczka  zaginęła. Kobieta próbuje sobie przypomnieć co się wydarzyło. Pamięta jednak tylko tyle, że kilka dni wcześniej odkryła, że łóżeczko jej córki jest puste. Do tego wszystkie rzeczy Mii zniknęły, tak jakby nigdy nie istniała. Zrozpaczona matka nie potrafi tego wyjaśnić, ale robi wszystko aby odnaleźć swoje dziecko. Dziwne zachowanie Estelle jednak nie ułatwia sprawy, a fakt, że nie zgłosiła zaginięcia córeczki na policję tylko działa na jej niekorzyść. Kobieta staje się główną podejrzaną. Trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie za pomocą terapii zaczyna wszystko sobie przypominać. Prawda okazuje się jednak zbyt przerażająca i wstrząsająca by ją udźwignąć.

W powieści bardzo podobało mi się to, że na to pytanie bohaterka  stopniowo odpowiadała razem z czytelnikiem. Prosty zabieg, zakładający utratę pamięci sprawia, że praktycznie do samego końca nie poznamy całej prawdy. Czy mała Mia została porwana? 
A może matka sama zabiła ją w napadzie poporodowej depresji? A może dziecko nigdy nie istniało i było jedynie wytworem wyobraźni chorej kobiety? Rozwiązanie może też być zupełnie inne…jednak  dużo pytań zostaje bez odpowiedzi.

Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, dzięki czemu dokładnie możemy dowiedzieć się co dzieje się w głowie głównej bohaterki. Widzimy jak ogromne emocje nią targają, a sam fakt zniknięcia córeczki budzi jej niepokój, paniczny strach i dezorientację. Kobieta tak naprawdę nie wie już co się wydarzyło. Cała wina spada na nią, przez co Estelle zaczyna podejrzewać samą siebie. Boi się, że mogła zrobić córce coś okropnego. Amnezja w pewnym sensie okazuje się zbawienna, jednak kobieta wie, że musi przypomnieć sobie wszystko, aby odkryć co tak naprawdę miało miejsce. Nawet jeśli okaże się, że to ona jest wszystkiemu winna. Autorka z ogromną precyzją ukazuje obraz osoby pogrążonej w cierpieniu i będącej w szoku. Choć trzeba przyznać, że myśli głównej bohaterki momentami budzą grozę i mrożą krew w żyłach. Tak naprawdę, ciężko uwierzyć w jej niewinność. Dodatkowo w oczach policji i opinii publicznej Estelle od razu zyskuje miano podejrzanej. Nikt nie chce jej wierzyć, co wprowadza ją w jeszcze większą panikę. Kobieta znajduje się w pułapce swojego umysłu i pamięci i tylko przypomnienie sobie minionych wydarzeń, może przynieść upragniony spokój. Czy jej się uda? Czy odzyska wspomnienia?



"Czuję się niekompletna, jakby ktoś zabrał mi część ciała, zostawił mnie pustą, jak udręczone naczynie. Naczynie, którego nie można zamknąć, które nigdy już nie będzie w stanie utrzymać niczego w środku. Każde moje zranienie, każda moja emocja są spotęgowane tysiąc razy."

 „Gdzie jest Mia?” to powieść która potrafi wstrząsnąć do głębi, poruszyć duszę i nawet zaszokować. Jest to typowy thriller psychologiczny, w którym znajdziemy wszystko czego wymagamy od książek z tego gatunku – niepokój, napięcie, adrenalinę i zaskakujące zwroty akcji.To opowieść o trudnym macierzyństwie, o sprawdzaniu się w roli matki i zmaganiu się z ogromnym bólem i tragedią. 
Wszystkie elementy układanki zaczną się w końcu łączyć w całość, by wyjawić fakty. Inna sprawa, czy wybrane przez autorkę zakończenie będzie dla wszystkich satysfakcjonujące. Wydaję mi się, że końcówka mogłaby być nieco lepsza. Trzeba jednak przyznać, że rozwiązanie akcji wcale nie jest takie łatwe do przewidzenia.

 Osobiście nie podobało mi się to, że w momencie, gdy Estelle przypomina sobie jak znalazła się w wąwozie i jak doszło do wypadku, do końca zostaje 100 stron. Pod koniec, gdy Stella szuka córki, już po opuszczeniu szpitala psychiatrycznego, akcja nieco zwalnia. Jednak pod koniec znów akcja nabiera tempa, prowadząc do zaskakującego finału.
Może i powieść nie jest perfekcyjna, ale ważne, że budzi emocje i nie pozostawia nas obojętnymi. Warto przeczytać i samemu się o tym przekonać.


Natalia :  ) 
Udostępnij ten wpis

czwartek, 15 czerwca 2017

#9 "Mąż potrzebny na już" Małgorzata Falkowska

Tytuł: Mąż potrzebny na już 
Autor: Małgorzata Falkowska 
Wydawnictwo: Videograf 
Ilość stron: 358
Rok Wydania:  2017
Ocena: 7/10

,,Statystyki mówią także o tym, że większość ludzi już 2 stycznia łamie swoje postanowienia, ale ja się nie poddam. Pokażę dziewczynom, że w ciągu roku wyjdę za mąż.''

"Lekka komedia z nutą romantyzmu, opowieść o sześciu przyjaciółkach z dzieciństwa, które mimo różnych zawodów i zainteresowań wspierają się w ważnych momentach życia. 28-letnie singielki, dzielące swoje sekrety od czasów podstawówki, kłócą się o wszystko, ale postanawiają kibicować Bernadecie w realizacji ambitnego planu. Coroczna zabawa w postanowienia noworoczne staje się dla niej początkiem trudnej drogi w poszukiwaniu męża. Jej perypetie ukazują, jak ciężko w XXI wieku znaleźć idealnego kandydata, mimo wielu możliwości, jakie daje nam świat. Bernadeta w każdym napotkanym mężczyźnie widzi przyszłego męża, ale kolejne związki przynoszą rozczarowania."

Marietta –w 2015roku zostanie dyrektorem projektowym 
Monika – w 2015 roku zapisze się na kurs prawa jazdy 
Jola – w 2015 roku zostanie trenerem personalnym 
Baśka – w 2015 roku wyprowadzi się od rodziców 
Zośka – w 2015 roku obroni tytuł magistra 
Berka – w 2015 roku wyjdzie za mąż

 Sześć przyjaciółek co roku na sylwestra spisuje swoje postanowienia noworoczne. I tym razem przyjaciółki spisały swoje zamierzenia i cele, do których miały dążyć w ciągu całego nadchodzącego roku. Berka - główka bohaterka, czując się już staro i wciąż przeżywając zawody miłosne postanawia w nadchodzącym roku znaleźć chłopaka i za niego wyjść! Plan wydaje się niemożliwy do zrealizowania w 365 dni, ale Berka robi wszystko, by to ona w tym roku zwyciężyła z przyjaciółkami. Bohaterka z dużym zapałem i optymizmem podchodzi do swojego zadania, widząc w każdym napotkanym mężczyźnie przyszłego męża. Korzysta z siłowni, uczestniczy w lekcjach tańca, chodzi na mecze piłki nożnej, a nawet odwiedza sklepy RTV i AGD, byle tylko spotkać upragnioną miłość. Czy jej starania przyniosą pożądany efekt? Zdradzę tylko - los pisze czasem zaskakujące scenariusze. Mimo pomocy jej współlokatora, wszyscy potencjalni kandydaci na męża już po pierwszej randce okazują się niewarci zachodu. I jak tu znaleźć tego jedynego, kiedy większość facetów okazuje się nudna bądź kłamliwa?

Wspaniała komedia romantyczna. Uśmiech praktycznie nie schodził mi z twarzy. Autorka ujęła mnie prostotą przekazu, lekkością stylu i niesamowitym humorem. Z właściwym sobie talentem interpretacji pokazuje, jak ogromny wpływ na nasze życie mają niedomówienia i nieporozumienia, które zniekształcają całkowicie sytuację i istniejący stan faktyczny. Nic tu nie jest przekombinowane czy przesadzone. Wszystko dzieje się ''po coś'' by naprowadzić nas na właściwe wnioski.  

  Cały urok książki tkwi nie w toczącej się akcji, lecz w oryginalnych i przezabawnych postaciach. Każda z nich jest inna, ma odmienne poglądy i plany na przyszłość, mimo to razem tworzą zgraną paczkę. Oprócz szalonej Berki, która zazwyczaj najpierw mówi potem myśli i jej pięciu przyjaciółek, poznajemy również Karola – współlokatora Bernadetty, jej natrętną matkę, siostrę sztywniaczkę oraz ekscentryczną babcię o ciętym języku. Dzięki takiej różnorodności po prostu nie sposób się nudzić. 

 Nie brak tu także zręcznie wplecionego wątku uczuciowego. Autorka subtelnie daje nam do zrozumienia, że miłość to coś znacznie głębszego niż połączenie dwóch ciał, coś trwalszego niż można pomyśleć. To wyjątkowa więź oparta na głębokiej przyjaźni, zaufaniu, szczerości, wzajemnej akceptacji oraz zrozumieniu. Takie ujęcie sprawy zdecydowanie mi się podoba.

Podsumowując zabawne sytuacje, oryginalne dialogi i znakomita kreacja bohaterów to chyba największe atuty powieści. Jeśli potrzebujecie lekkiej i przyjemnej książki, pełnej humoru i przezabawnych sytuacji, to koniecznie miejcie na uwadze tę książkę. Ogromna dawka humoru gwarantowana. Ja Bardzo Polecam ! : ) 

Natalia : )



Udostępnij ten wpis

sobota, 10 czerwca 2017

#8 "Bez Szans" Mia Sheridan

Tytuł: Bez Szans
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo:  Otwarte
Ilość stron: 338
Rok Wydania:  2017
Ocena: 9/10


"Życie potrafi okaleczać, ale można znów się podnieść, jeśli się ma wystarczająco wiele siły, a zwłaszcza jeśli istnieje osoba, która Ci w tym pomoże." 


W upadającym górskim miasteczku Kyland i Ten zakochują się w sobie wbrew rozsądkowi i na przekór surowej rzeczywistości. 

Kyland marzy tylko o tym, by przetrwać. Zaciska zęby i robi wszystko, by nie pokonała go bieda i samotność. Nie szuka miłości. Nie zamierza też oglądać się za siebie, gdy uda mu się wyrwać z piekła, w którym przyszło mu dorastać. Dla Ten codzienność to nieustanna walka o własną godność. Zmagania z chorobą matki i ludzką nieprzychylnością wymagają od niej wyjątkowej siły. Oboje rywalizują o bilet do lepszego życia, który może otrzymać tylko jedno z nich. Ktoś odejdzie, ktoś zostanie. Czy po latach zdołają spojrzeć sobie w oczy, jeśli poświęcą miłość dla przetrwania?
 źródło opisu: www.otwarte.eu


Dennville w stanie Kentucky. W tym  biednym miasteczku położonym w paradoksalnie urokliwym otoczeniu  żyją Kyland i Tenleigh – uczniowie ostatniej klasy liceum, którzy marzą o tym, by wyrwać się z objęć pozbawionego perspektyw na przyszłość otoczenia. Ich jedyną szansą jest zdobycie stypendium. Oboje robią wszystko, by uzyskać jak najlepsze wyniki w szkole. Między Kylandem, a Tenleigh rozwija się romans, który z góry jest skazany na klęskę, przez ich rywalizację o stypendium, które umożliwi im wyrwanie się z ich górskiego, upadającego miasteczka. Oboje zdają sobie z tego sprawę, ale jednocześnie ich uczucie jest zbyt silne, aby przerwać je w każdym, dowolnym momencie. choć wiedzą, że nie powinni angażować się w żadne związki, skoro ich celem jest pozostawienie przeszłości za sobą. Które z nich otrzyma bilet do lepszego życia i co wówczas zdecyduje się poświęcić – miłość czy marzenia? Tego dowiecie się czytając "Bez szans".

Historia Tenleigh i Kylanda początkowo może przygnębić. Obydwoje dobrze wiedzą, czym jest bieda, niedojadanie z braku pieniędzy czy chwytanie się każdej możliwości, by dorobić trochę grosza. Obydwoje także mają nieciekawą sytuację rodzinną – Ten wraz z siostrą zajmuje się chorą psychicznie matką, której ataki negatywnie odbijają się na opinii dziewczyny w szkole, Kyland zaś stracił brata i ojca w wybuchu w kopalni, a jego matka nie wychodzi z domu. Klimat przygnębienia potęguje dodatkowo otoczenie, w jakim obydwoje żyją, w górskim miasteczku, w którym brak jest jakichkolwiek perspektyw na lepszą przyszłość.. Nic więc dziwnego, że oboje chcą jak najszybciej z niego wyjechać i nigdy więcej tam nie wracać. Niestety taką możliwość będzie miało tylko jedno z nich. Stypendium zapewniające pokrycie kosztów czteroletnich studiów wraz z zakwaterowaniem i wyżywieniem, które funduje szkoła może otrzymać tylko jeden, najlepszy uczeń. I to właśnie pomiędzy nimi dwoma rozegra się ostateczna walka o nową, lepszą przyszłość. Oboje doświadczyli w ciągu swojego 17 - letniego życia wiele cierpienia. Musieli ciężko pracować na to, by jakoś przeżyć. Nieraz chodzili głodni, czy w dziurawych butach, które swoje lata świetności miały już dawno za sobą. Każde z nich żyło nadzieją na lepszą przyszłość. Niestety, stypendium jest tylko jedno...

Bez szans to poruszająca opowieść o poświęceniu. Jej bohaterowie stają przed trudnym wyborem. Stypendium jest dla każdego z nich jak światełko w tunelu. Co zrobi to z nich, dla którego owe światełko rozbłyśnie pełnym blaskiem? Wyjedzie i wybierze realizację marzeń czy zostanie i poświęci marzenia dla wspólnego życia? Każdy wyjście niesie ze sobą ogromne koszty – ceną mogą być marzenia albo miłość. Historia jest bardzo wciągająca, a autorka ma lekki i przyjemny styl, dzięki czemu powieść można pochłonąć w naprawdę ekspresowym tempie.

Bardzo zżyłam się z bohaterami, a całą powieść pochłonęłam aż za szybko. Mia Sheridan umie trzymać człowieka w niepewności przez całą powieść, a jednocześnie potrafi stworzyć piękną historię, która posiada w sobie coś wartościowego i w której zakochamy się od pierwszych stron.

Mimo smutku i niezbyt lekkiego tematu, lektura niesie za sobą pozytywny przekaz - pokazuje jak warta jest walka o marzenia i późniejszą perspektywę radości, szczęścia i spokoju gdy w końcu się one spełnią. Ponieważ się spełniają, gdy się w nie wierzy i się o nie walczy. Kyland i Tenleigh są tego świetnym przykładem. Życie bywa trudne a codzienność okropna. Nasi bohaterowie mimo młodego wieku, podejmują dojrzałe decyzje i próbują żyć najlepiej jak potrafią. To cenna powieść, dająca wiarę, nadzieję. 

"Bez szans" to genialna pozycja dla kobiet: wzruszająca, niosąca za sobą nadzieję, która jest wielu osobom potrzebna w życiu. Jestem pewna, że fani pisarki nie będą zawiedzeni, ponieważ autorka wykonała kawał dobrej roboty. Świetna lektura, która wciągnie od pierwszych stron. Bardzo zachęcam do przeczytania :) 

„– Przepraszam – wyszeptałam. Za to, że nie potrafię przestać pragnąć, żebyś całował mnie do utraty tchu. Za to, że nie potrafię zapomnieć o tym, jak smakowałeś. Że zastanawiam się, czy kiedykolwiek jeszcze poczuję taki sam dreszczyk emocji, jaki poczułam, kiedy twoje usta dotknęły moich. Że kłamię i udaję zadowolenie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi”

Natalia ! : ) 🎔 

Udostępnij ten wpis

#109 Katarzyna Michalak "Promyk Słońca"

"Dlaczego nie można otwarcie poprosić o miłość, jeśli chce się kochać, o pomoc, jeśli się jej potrzebuje, o przyjaźń jeśli czuje si...

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.