piątek, 27 lipca 2018

#81 "Kroniki Jaaru. Siedem Bram" Adam Faber


"Przechadzała się między złotymi komnatami, wszędzie widząc przepych. Szła z potarganymi, brudnymi włosami przed siebie, chuda i wciąż łaknąca."

Czarownica nie może wymarzyć sobie lepszego życia. Kate Hallander wreszcie ma u boku ukochanego Jonathana, a dzięki nowym przyjaciołom, w spokoju zgłębia tajniki swojej magicznej mocy. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie wstrząsające wieści z Jaaru. W tajemniczych okolicznościach, tuż przed swoim ślubem z księciem ferów, znika Fione ỳl Maas. Oznacza to, że Kate oraz Strażnicy Żywiołów znów będą mieli ręce pełne roboty. Poszukiwania zaginionej ferini zaprowadzą ich do serc dwóch, odwiecznie walczących ze sobą krain, Elphame i Tir-na-Nog. Po drodze czeka ich jednak otwarcie wielu drzwi, za którymi czają się liczne niebezpieczeństwa, a kręta ścieżka z każdym krokiem będzie się wydawać bardziej zawiła. Smoki, wiedźmy i krwiożercze demony – świat Jaaru staje się coraz mroczniejszy.

 [opis wydawcy]

Adam Faber od początku ujął mnie swoim stylem, ponieważ pisze w sposób przyjemny, lekki i przystępny dla każdego.  Kiedy porównuję wszystkie trzy części, dochodzę do wniosku, że właśnie ten tom póki co jest najlepszy. Strony przewracałam z prędkością światła i z wypiekami na twarzy obserwowałam ruchy naszych bohaterów. W końcu mogłam bliżej poznać magiczny świat ferów i innych fantastycznych stworków. 

"Magia jest potężną siłą, która napędza świat."

Nie mogę doczepić się do kreacji bohaterów, ponieważ zaszły w nich bardzo poważne zmiany. Kate powoli staje się dojrzałą, mądrą i sympatyczną młodą czarownicą, która w końcu postanawia stawić czoło swoim wrogom i z pokorą przyjmuje na własne barki swoje przeznaczenie. Od pierwszej części ta wiedźma zdobyła moją sympatię, lecz zdarzały się momenty kiedy mnie strasznie irytowała.  W tym tomie tak nie było! Naprawdę jestem pod wrażeniem jej ogromnej przemiany i mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie jeszcze lepsza!

 Jeśli natomiast chodzi o Fiona to go uwielbiam jeszcze bardziej, ponieważ jest to cudowny męski bohater. Dawno nie spotkałam tak dobrej, wyrozumiałej i oddanej postaci w fantastyce. Podziwiam tego chłopca za wszystko - za siłę, determinację i umiejętność przyznania się do własnych błędów. Kate ma wielkie szczęście, że to właśnie on jest jej powiernikiem i ferem .



A teraz kilka słów o okładce ! Zakochałam się w tym zielonym kolorze i w smoku, którego możecie zobaczyć na środku. Moim zdaniem oprawa graficzna idealnie pasuje do treści. A oprócz tego niesamowicie psuje do poprzednich części i ładnie wygląda na półce. Jednak jak sami dobrze wiecie, nie wolno oceniać książki po okładce, więc  najpierw trzeba poznać jej wnętrze. Książka w środku również jest przepięknie wydana, dlatego czytanie jej to czysta przyjemność. 

„Kroniki Jaaru. Siedem Bram” to świetna kontynuacja przygód Kate. Trzeci tom nie spuszcza z gazu, ale i nie dociska bardziej. Jest na poziomie, co pozwoli autorowi na napisanie naprawdę epickiego zakończenia. Książki Fabera to nie tylko ciekawa i wciągająca opowieść o młodej czarownicy, ale i piękne okładki, które kradną serce i sycą oko.

Tytuł:  Kroniki Jaaru. Siedem Bram
Tom: III
Autor:  Adam Faber
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania:  28 lutego 2018
Ilość stron:  546

Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona i We need YA.

Udostępnij ten wpis

czwartek, 26 lipca 2018

#80 "Ostatnia chowa klucz" Ałbena Grabowska



"Jedni uważają, że kiedyś byli inni, drudzy, że kiedyś chcieli być inni, ale im się nie udało. Według mnie ludzie się nie zmieniają. Rodzą się z pewnymi predyspozycjami i hoduję je w sobie niczym rzadkie kwiaty lub pozwalają rosnąć jak chwastom. Im lepsze cechy dostaliśmy przy urodzeniu, tym bardziej się plenią, wypuszczają coraz więcej pędów i rozrastają w gęsty żywopłot. Ja należałem do tego drugiego gatunku."

Małe miasteczko, zwykły poniedziałek, wieczór. Grupa nastolatek spotyka się na opuszczonym poddaszu. Jedna z nich przechodzi inicjację, która ma być jej przepustką do tego zamkniętego klubu. Trochę dziwnych rytuałów, wymiana fantów i… po wszystkim. Dziewczyna jednak nie wraca do domu. I życie żadnej z uczestniczek tego wieczoru nie będzie już takie samo. Wydarzenie to wpływa również na życie ich rodzin, sąsiadów, którzy już zawsze będą podejrzliwie na siebie spoglądać, szukając tego, który nie wahał się zrobić krzywdę młodej dziewczynie. A zasłony w oknach będą już zawsze szczelnie zasłonięte. Czy można ufać ludziom, którzy nas otaczają? Co ukrywają osoby pozornie dobrze nam znane? 
źródło opisu: http://ksiegarnia.zwierciadlo.pl/ostatnia-chowa-klucz.html


Główną bohaterką książki jest Marzena Popielewicz – szesnastoletnia uczennica liceum w niewielkim podwarszawskim miasteczku. Jej koleżanki pochodzące z zamożnych rodzin stojące wysoko w szkolnej hierarchii decydują się na przyjęcie do swojego grona skromnej, niezbyt majętnej dziewczyny. Decyzja ta wywołuje u Marzeny ogromne zdziwienie. Po inicjacji, która staje się przepustką do zamkniętej grupy, Julia nie wraca do domu. Jej rodzina i sąsiedzi zastanawiają się nad tym, kto mógł wyrządzić krzywdę dziewczynie. Zniknięcie nastolatki uruchamia ciąg tragicznych wydarzeń. Marzena decyduje się rozpocząć własne śledztwo, które ma pomóc w rozwikłaniu tajemniczych zagadek. Jej zachowanie wskazuje jednak na to, że od dotarcia do prawdy ważniejsze jest dla niej bycie w centrum zainteresowania. Czy Marzena może mieć jakiś związek z tajemniczym zniknięciem Julii?

Niepokojąca zmiana następująca w stosunkach między dziewczynami przynosi tylko coraz więcej obaw o to, jakie będą konsekwencje. Czy jednak zaginięcie Julii, narażonej na wiele nieprzyjemności pod pozorem „inicjacji” ma jakiś związek ze sceną, która rozegrała się w pokoju na strychu? Powieść bardzo szybko uderza w mroczniejsze tony. Miejsce zwykłej, szkolnej codzienności zajmuje strach przez porywaczem, w małym gronie koleżanek ze strychu wzmocniony także niepewnością odnośnie ich nieokreślonego udziału w zdarzeniu. Jednak jest jeszcze jeden wątek, dodający opowieści niepowtarzalnego uroku: obecność kilku osób, które Marzena spotyka na swojej drodze podczas powrotu do domu owej feralnej nocy. Osób, z których każda obarczona jest sporym bagażem problemów przeszłych i obecnych – na swój sposób „zwariowanych” – zachowujących się jak zwiastuny nieszczęścia. Oni też staną się głównym bodźcem, który skłoni Marzenę do podjęcia własnego śledztwa w sprawie zaginięcia koleżanki. Oni i… dziwne rozmowy pomiędzy rodzicami i jej, i jej koleżanek.

Każdy rozdział rozpoczyna fragment z perspektywy porywacza (przez co wiemy, że jest on mężczyzną, który porusza się w pobliżu grupki dziewczyn), a kończy spojrzenie jeszcze jednej osoby – kobiety obserwującej jego poczynania. Można z tych dwóch części wysnuć wiele domysłów, jednak nie na tyle, by móc z całą pewnością wskazać sprawcę. Niepokojący fakt istnienia osoby, która zna i grupkę bohaterek, i ich prześladowcę, wzmaga poczucie zagrożenia w dwójnasób. Sama Marzena zaś dokłada swoje, wypytując kolejne osoby, od kolejnych dostając ostrzeżenia… Czy to ktoś z sąsiadów, skoro przecież mają nie po kolei w głowach? Może rodzic którejś z dziewczyn, w końcu niektóre z ich zachowań również wydają się podejrzane? A może ktoś jeszcze inny? Chociaż dość szybko można wskazać najbardziej podejrzaną grupkę, na ilość wskazówek pozwalającą wskazać jedną osobę, przyjdzie nam czekać dłużej.

Na końcu książki umieszczono ciekawostkę – nierozdzielone strony, zawierające dodatkowy fragment tekstu. Zalecenie wypisane na nich sugeruje, by rozciąć je dopiero wówczas, gdy zakończy się czytanie powieści. Nie powiem, czy moje wzrastające coraz bardziej oczekiwania co do ujawnienia tej „tajemnicy” spełniły się, czy pozostawiła ona po sobie rozczarowanie, powiem tylko – nie zaglądajcie tam wcześniej. Tam naprawdę jest całe wyjaśnienie, do ostatniej możliwej wątpliwości. No i czy to nie jest najlepszy bodziec do tego, by książkę skończyć jak najszybciej?

„Ostatnia chowa klucz” oceniam bardzo pozytywnie. Zdecydował o tym klimat – bardzo niepokojący, realistyczne oddanie reakcji dziewczyn, ich sprzeczne emocje i pogłębiający się strach, dobrze rozwinięty wątek miłosny i bohaterka, z którą można się identyfikować: inteligentna, ale niepozbawiona naiwności. Moje pierwsze spotkanie z prozą Ałbeny Grabowskiej uważam więc za całkowicie udane. 

Tytuł:  Ostatnia chowa klucz
Autor:   Ałbena Grabowska
Wydawnictwo:  Zwierciadło
Data wydania: 13 września 2017
Ilość stron:  300

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zwierciadło

Udostępnij ten wpis

środa, 25 lipca 2018

#79 "Właśnie tak!" Anna Szafrańska



"Miłość jest sensem naszego istnienia. I nawet największa tragedia, jaka nas dotyka, smakuje inaczej, gdy jest obok ktoś, kto potrzyma nas za rękę."

Stefania Trocka jest dwudziestoczteroletnią dziewczyną, która po skończeniu studiów dziennikarskich została zatrudniona w prestiżowym magazynie, a dodatkowo jest bardzo poczytną pisarką nastoletnich romansów. Stefę stać na markowe ciuchy, wspaniałe mieszkanie w centrum Warszawy i dobry samochód. Dziewczyna jednak boryka się z bolesną przeszłością i nie ma kontaktu z rodziną, z którą wcześniej była bardzo zżyta. Wszystko się komplikuje, gdy dostaje zaproszenie na ślub kuzynki i postanawia pojechać na kilka dni do rodzinnej Drzewicy. Tam na nowo odżywają wspomnienia, ale na horyzoncie majaczy szansa na ponowne szczęście. Stefa będzie musiała dokonać wyboru – albo znów ucieknie, albo zmierzy się z przeszłością.

Od samego początku bohaterowie zawładnęli moim sercem. Wraz z nimi przeżywałam ich wzloty i upadki, uczucia, ból. Stefania, Stefcia - wcześniej jakoś specjalnie nie podobało mi się to imię, a tu wręcz je pokochałam. Stało się to za sprawą postaci głównej bohaterki. Pierwszoosobowa narracja pozwoliła na zżycie się z nią, poznanie jej myśli, uczuć i rozterek. Natomiast Michał, a raczej Pan Wolno-Mi-Wszystko, okazał się romantycznym, czułym, mądrym mężczyzną, ale skrywającym tajemniczą przeszłość. Czy będzie potrafił się otworzyć? Bardzo kibicowałam ich miłości, ale autorka rzuciła im wiele kłód pod nogi. Czy będą szczęśliwi? Natomiast drugoplanowe postacie zostali odpowiednio wkomponowane w opowieść i mają swój wkład w przebieg wydarzeń.

"- Stefi... miłość to nie jest coś, co się wybiera. Ona albo nas dopada, albo nie. Jak śmiertelna choroba. To, czy ty się zakochasz w tym konkretnym mężczyźnie, nie zależy od ciebie. To, że pójdziesz do marketu i wybierzesz ser feta albo goudę, to tak. Ale nie jeśli chodzi o zakochanie. To po prostu się dzieje... właśnie tak! Jak pstryknięcie palcem."


"Właśnie tak!" to idealna propozycja na lato. Ciepła, sympatyczna i bardzo pogodna. Pełna niespodzianek czekających na drodze głównej bohaterki, nie zawsze dobrych. Pośród zabawnych scen i złośliwych dialogów odnaleźć można także głębsze wartości - o sile rodziny, przyjaźni i miłości, o zdradzie którą można wybaczyć, o zatraconym poczuciu bezpieczeństwa i konsekwencjach błędnych wyborów w przeszłości. Gorąco polecam!

Tytuł:  Właśnie tak!
Autor:  Anna Szafrańska
Wydawnictwo:  Novae Res
Data wydania:  07.06.2018
Ilość stron:  302

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Novae Res

Udostępnij ten wpis

sobota, 21 lipca 2018

#78 "Paleta marzeń" Małgorzata Falkowska


"Życie jest zbyt krótkie, by robić w nim coś czego się nawet nie lubi. " 

     Magda, to bardzo młoda i doświadczona przez los matka i rozwódka. Niespodziewanie trafia na Alka, młodego artystę, który wkroczy do życia dziewczyny i sporo w nim namiesza. Czy wspólne siedem dni sprawi, że spojrzą na siebie zupełnie inaczej? Czy jeden tydzień może zmienić ich życie? 
Znam prawie całą twórczość Małgorzaty Falkowskiej, a na każdą kolejną książkę autorki oczekuję z ogromnym zniecierpliwieniem. Na całe szczęście, było mi dane przeczytać Paletę marzeń i powiem Wam, że to była naprawdę cudowna, piękna, wzruszająca opowieść ubrana w całą paletę uczuć, emocji i miłości. 
Niewątpliwą zaletą Palety jest dwutorowa narracja, prowadzona z punktu widzenia Magdy i Alka. Naprzemiennie poznajemy ich uczucia, myśli, powątpiewanie, wewnętrzną walkę o własne szczęścia, a także plany na przyszłość. 

"Czy w ogóle jest odpowiednia chwila, by wyznać komuś miłość? Jeśli jest gdzieś zapisana, to chyba w nieznanym mi kodeksie wyznawania miłości. Jedno było pewne - te dwa słowa, które właśnie tworzyłem na ścianie tunelu przed jej oczyma, płynęły z głębi mojego serca"


Głównych bohaterów nie można nie lubić, bynajmniej tak mi się wydaje. Moją sympatię zyskali bardzo szybko. Nawet gdy popełniali błędy, liczyłam że są one chwilowe i przebrną przez każdą kłodę podstawioną im pod nogi. Oboje pochodzą z dwóch różnych światów. Ona wychowana w bogatym domu przez rodziców, on natomiast wychowany w zupełnie innych warunkach. Oboje w swoim życiu doznali wiele szczęścia i miłości, jak również smutku i cierpienia. 

Paleta marzeń również porusza ważny temat, jakim jest przemoc domowa. Autorka otwiera oczy czytelnikowi na ten ważny i trudny życiowy aspekt, który często jest zamiatany pod dywan. Nigdy nie bądźmy obojętni na ten temat.

Paleta marzeń, to jedna z tych hipnotyzujących historii, którą przeżywa się wraz z bohaterami. Autorka zabiera nas w piękną podróż ulicami Torunia, i z niebywałą lekkością obrazuje świat młodych, zagubionych ludzi, którzy utracili swoje miejsce na świecie i poszukują go na nowo. Pokazuje czytelnikom, iż podejmowanie życiowych decyzji nie jest proste. Ta piękna historia zawładnie waszym sercem gwarantuje wam to !. Książkę nie będziecie czytać tylko dla przyjemności, a pochłoniecie ją z zapartym tchem! Bardzo wam polecam ! Nie zawiedziecie się ! :) Ja z pewnością jeszcze nie raz wrócę do tej wspaniałej historii. 


Goń marzenia!

Tytuł:  Paleta marzeń
Autor:  Małgorzata Falkowska
Wydawnictwo:  Lira
Data wydania:  2018
Ilość stron:  352

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Lira



Udostępnij ten wpis

środa, 18 lipca 2018

#77 "Nie Ufaj Nikomu" Kathryn Croft


"To kłamstwa zostawiają największe blizny, wywołują nieufność."

Główną bohaterką jest Mia, kobieta której mąż Zach 5 lat temu popełnił samobójstwo. Po znalezieniu jego zwłok okazało się, że w pokoju jest pełno krwi jego studentki Josie, która zaginęła bez śladu. Mia przeżyła trudne chwile, napiętnowanie publiczne, powoli zaczęła żyć dalej, głównie dla córeczki. Jest dla niej szokiem to, że jej ukochany okazał się jej niewierny a na dodatek odebrał sobie życie i pozbawił jej córeczkę ojca...
Na samym początku dowiadujemy się, że Mia została psychoterapeutką i pewnego dnia poznaje Allison - pacjentkę, która wypowiada znaczące słowa i ucieka "Twój mąż nie popełnił samobójstwa". Mia od nowa zaczyna rozpamiętywanie przeszłości i próbuje odnaleźć Allison, żeby dowiedzieć się, dlaczego ona tak uważa. Nie do końca wierzy tej dziwnej kobiecie, ale czuje że nie może tego olać i próbuje z całych sił nie popaść w obłęd. Mimo iż nie chce wracać do przeszłości, coś ją ciągnie do Allison...

"Nie wierzę w to, że ludzie się zmieniają. Nie naprawdę. W głębi wciąż pozostajemy sobą, niezależnie od tego, co próbujemy pokazać światu." 

Autorka w pierwszej kolejności skupiła się na drobiazgowym i starannym wykreowaniu postaci. Każdy bohater był inny, każdy nosił w sercu jakąś tajemnicę. Podobało mi się to, że wzrastające sukcesywnie napięcie nie było wymuszone i sztuczne, lecz wynikało z naturalnego biegu wydarzeń. Książkę czytało się ekspresowo, a adrenalina buzująca w żyłach była niesamowicie uzależniająca.
Już po pierwszej połowie książki, w umyśle czytelnika wybucha burza, bo pojawiają się same pytania, lecz znikąd nie ma odpowiedzi. Przewrotność akcji i myśl, że wreszcie coś wiemy, że wreszcie się czegoś domyślamy, a zaraz okazuje się, że tak naprawdę nie mamy pojęcia o niczym sprawia, że książka Croft bardzo zyskuje na wartości. Ten thriller nie jest w najmniejszym stopniu przegadany, nawet przez chwilę nie wieje nudą, czytelnikowi trudno jest przerwać lekturę i odłożyć ją na później.

Historia opowiedziana jest z perspektywy dwóch kobiet: Mii (żony Zacha) - akcja dzieje się teraz i Josie (studentki Zacha) - cofamy się do przeszłości. Narracja jest w pierwszej osobie, co jest super, gdyż poznajemy myśli, emocje i odczucia każdej z kobiet. Rozdziały opowiadane przez Josie też są bardzo ciekawe, cofamy się do samego początku jej studiów, poznajemy jej współlokatorkę, rodzinę, a przede wszystkim moment, kiedy zaczyna się lepiej poznawać ze swoim wykładowcą Zachem. 

„Nie ufaj nikomu” to powieść intrygująca, tajemnicza i wciągająca. Historia Zacha i Josie jest wielowątkowa, nie bardzo wiadomo, w którą stronę się potoczy, a samym bohaterom nie powinniśmy ufać. Zakończenie jest zaskakujące i nieprzewidywalne, ale niepasujące do całej opowieści. Autorka stworzyła kilka niespójnych elementów, ale za to w umiejętny sposób prowadzi nas przez dwutorową akcję wypełnioną domysłami i tajemnicami.  Polecam tę książkę, bo pozwala zapomnieć o rzeczywistości i zamienić się w małego detektywa, obserwatora i interpretatora tragedii, która dzieje się na kartach powieści.

Tytuł:  Nie ufaj nikomu
Autor:  Kathryn Croft
Wydawnictwo:  Burda Książki
Data wydania:18 kwietnia 2018
Ilość stron: 400


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Burda Książki

Udostępnij ten wpis

wtorek, 17 lipca 2018

#76 "Laleczki" Anna Snoekstra



"To nie chęć zwycięstwa czyni cię zwycięzcą; To niezgoda na porażkę."


Gdy spłonął budynek sądu i zginął lubiany powszechnie nastolatek, całe miasteczko pogrążyło się w żałobie. Panika wybucha, kiedy kilka rodzin znajduje na progu porcelanowe lalki łudząco podobne do swoich dzieci. Część mieszkańców uważa, że w ten sposób pedofil oznacza przyszłe ofiary, mnożą się spekulacje i wzajemne oskarżenia. Już nikt nikomu nie ufa, każdy ochoczo zdradza cudze sekrety, nawet te najbrudniejsze. Miejscowa policja jest bezradna, jednak ta sprawa to woda na młyn pewnej ambitnej dziewczyny, która marzy o karierze dziennikarskiej. Rose zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę. Zadaje zbyt wiele pytań i niektórzy uważają, że zasłużyła na karę.
Miasteczko, w którym mieszka Rose, główna bohaterka powieści, i jednocześnie jej narratorka, nie ma dla niej żadnych perspektyw. Dziewczyna chce się z niego wyrwać. Tym bardziej, że ludzie zaczynają panikować, gdy na progach ich domów pojawiają się porcelanowe laleczki łudząco podobne do ich dzieci. Rose rozpoczyna swoje śledztwo. Czy uda jej się odkryć, kto stoi za tymi nietypowymi przesyłkami?

Motywem przewodnim tej historii jest struktura małego miasteczka. Zawsze intrygują mnie powiązania sąsiedzkie i zmian charakterów w obliczu prawdziwej tragedii dlatego z przyjemnością śledziłam wykreowany przez autorkę obraz zakłamania. Ludzkie relacje zmieniały się na moich oczach, gdy zaczęło wytracać się zaufanie i nagle wszyscy stali się bardziej otwarci - dochodziło niemal do samosądu na podstawie jedynie niejasnych podejrzeń. Tym sposobem w fabule pojawiło się sporo spekulacji, oskarżeń i tajemnic związanych z poszczególnymi bohaterami, których odkrywanie było najciekawszą przygodą związaną z tą lekturą.

Jedyne czego żałuję, to słabo rozwiniętego wątku podjętego w tytule. Autorka skupiając się na całokształcie pominęła bardziej kluczowe wydarzenia jedynie o nich wspominając, ale nie nawiązując do nich ze wszystkimi szczegółami. Kluczem do historii okazała się Rose, ciekawa bohaterka z bagażem życiowych doświadczeń, która skradła całą uwagę i odciągała mnie wiele razy od toczonej za jej plecami akcji. Zamiast śledztwa poznałam prywatne sprawy głównej bohaterki, a problem podrzucania porcelanowych lalek został poruszony w mniejszym niżbym chciała stopniu. Szkoda, ponieważ gdyby nie to, powieść na pewno wskoczyłaby na wyższy poziom przede wszystkim za sprawą klimatu wszechobecnej tajemnicy i ciężkiej aury niepewności w stosunku do dalszych zachowań mieszkańców miasteczka.

"Laleczki" to lekki thriller z kilkoma ślepymi zaułkami i ciekawymi obrotami w akcji, który przypadnie do gustu czytelnikom o słabych nerwach i tym, którzy szukają spokoju i relaksu przy swobodnej historii. Lekkość stylu autorki przemawia na korzyść fabuły, a sama historia jest na tyle wciągająca, że nie żałuję poświęconego jej czasu. To sympatyczna lektura na każdą okazję, z ciekawym tematem i intrygującym rozwiązaniem, przy której można miło spędzić czas i odkryć prawdę o ludziach, którzy w obliczu tragedii zmieniają się nie do poznania.

Tytuł:  Laleczki
Autor:  Anna Snoekstra
Wydawnictwo:  HarperCollins
Data wydania:  11 kwietnia 2018
Ilość stron:  336


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu HarperCollins

Udostępnij ten wpis

poniedziałek, 16 lipca 2018

#75 "The Kissing Booth" Beth Reekles


"Nie każdy związek trwa wiecznie - tak dzieje się tylko w bajkach. " 
Fascynujący, zmysłowy romans dla młodzieży autorstwa siedemnastoletniej sensacji internetowej platformy Wattpad, Beth Reekles.
Poznajcie się: oto Rochelle Evans: ładna, popularna dziewczyna, która jeszcze nigdy się nie całowała. A to Noah Flynn: nieprzewidywalny, atrakcyjny podrywacz.
Kiedy Elle postanawia poprowadzić stoisko z pocałunkami podczas wiosennej zabawy
szkolnej, całus Noah wywraca jej życie do góry nogami. Rozum każe Elle trzymać się od
Noah z daleka, ale serce chce być jak najbliżej niego – ich związek nie przypomina bajki i
może źle się skończyć. Czy Elle czeka szczęśliwe zakończenie? 

Wielkimi krokami zbliża się wiosenny festyn szkolny. Elle wraz ze swym najlepszym przyjacielem Lee zastanawiając się nad możliwymi rozrywkami, które się na nim pojawią, wpadają na pomysł, by zorganizować budkę z całusami. Sama idea takiej zabawy wydaje się pozostałym organizatorom festynu co prawda dość kontrowersyjna, jednakże z uwagi na to, iż cały festyn ma na uwadze zbiórkę pieniędzy na cel charytatywny, zostaje ona ostatecznie zaakceptowana.

Pomysł na całą historię jest ciekawy, może bez wielkich rewelacji. Książka skierowana jest dla młodzieży, ale ja sama się przy niej fajnie bawiłam. Wiadomo, zakończenie jest łatwe do przewidzenia, bo w takich przypadkach zazwyczaj są dwa rozwiązania. Ja od początku kibicowałam właśnie temu zakończeniu.



Książkę tę przeczytałam w dwa dni. Autorka pisze w bardzo prosty i przyjemny sposób. I nie zależnie od tego, czy bohaterka coś ukrywa, czy nie, to właśnie wszystko jest takie urocze i przyjemne w odbiorze. Z tego co się orientuję, ta książka była debiutem autorki i wydaje mi się, że to widać. Liczę, że kolejne będą tylko lepsze. 

To co mogę powiedzieć o bohaterach to, to, że raczej nie są oni z tych co zapadają na długo w pamięci. Bardzo w porządku do tej historii, ale bez jakiejkolwiek rewelacji. Przyznam, że tym się trochę zawiodłam, bo liczyłam na coś więcej. Trójka bohaterów, wokół których toczy się cała historia, są wykreowani dosyć płasko i każdy z nich ma może jedną cechę charakterystyczną, która wyróżnia go od innych.

Kto z nas nie przeżył pierwszych, szkolnych zauroczeń? Wiadomo, było ich pewnie mnóstwo, już począwszy od lat przedszkolnych, większe lub mniejsze. I ta książka właśnie dlatego jest skierowana do młodzieży. I tak, można się czepiać, że czegoś za mało, czegoś za dużo, ale to właśnie jest urocze w tej książce, że każda nastolatka spokojnie możne odnaleźć siebie w tej całej historii. A to jakie wyciągnie wnioski, co jest ważniejsze zauroczenie, nazywane miłością wtedy czy przyjaźń, to już zależy tylko od niej.

Jest to książka, która niewątpliwie nie każdemu się spodoba, więc decyzję, czy chcecie po nią sięgnąć zostawiam Wam. Ja zdecydowanie nie żałuję tego, że miałam okazję ją przeczytać i jeśli ktoś zapyta mnie o jakąś lekką książkę dla młodzieży, spokojne polecę ten tytuł. Drugi tom potrzebny na już! : ) 



Tytuł:  The Kissing Booth
Autor:  Beth Reekles
Tom: I
Wydawnictwo:  Insignis
Data wydania:  7 lipca 2018
Ilość stron: 397






Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Insignis

Udostępnij ten wpis

niedziela, 15 lipca 2018

#74 "Raj nie istnieje" Michael Robotham


"Dziwne to nasze życie. Szukamy szczęścia, a tak naprawdę chodzi o to, żeby przeżyć... Potrzebujemy ciemności, żeby docenić światło."

Wow, jaka ta książka jest dobra! Kiedy do niej usiadłam, nawet nie zauważyłam, że za jednym zamachem przeczytałam ponad połowę. Nie jest to pozycja, w której akcja mknie szybko do przodu, wręcz przeciwnie, rozwija się powoli, dając czytelnikowi możliwość dogłębnego poznania obu z bohaterek. 

Agatha jest zwykłą osobą, której nikt z otoczenia nie zauważa. Pracuje w sklepie, gdzie układa towary na półkach, jest przeciętnej urody, ma za sobą bolesną przeszłość, marzy o dziecku oraz szczęśliwej rodzinie. Niestety dokucza jej samotność, bezduszny szef oraz zazdrość, jest w ciąży i wszystko wskazuje na to, że zostanie ona samotną matką. Od pewnego czasu obserwuje Meghan, która prowadzi poczytnego bloga, ma męża i trzecie dziecko w drodze. Wydaje się piękna i szczęśliwa, ma wszystko, to czego jej potrzebuje do szczęścia. Z biegiem czasu dowiadujemy się, że Agatha ma plan, który powoli wprowadza w życie. Obie kobiety mają swoje tajemnice. 

Nie mogę zbyt wiele napisać o samej fabule, żeby nie zepsuć Wam frajdy czytania. Mogę jedynie powiedzieć, że wątek poruszony w książce nie jest szczególnie odkrywczy. Motyw, który pojawił się w tym thrillerze, był wielokrotnie wałkowany przez innych autorów. Jednak sama treść jest tak wciągająca, że trudno się od niej oderwać. Michael Robotham sprytnie dawkuje informacje, żeby powoli obnażać bohaterki i odsłaniać kolejne wydarzenia, zarówno te aktualne, jak i te, które miały miejsce w przeszłości i mają ogromny wpływ na przebieg historii. Autor w pewnym sensie stworzył doskonałe portrety psychologiczne przedstawionych postaci, ukazując, jaki wpływ ich dzieciństwo, czy wcześniejsze przeżycia miały wpływ na aktualnie podejmowane decyzje.

Niewątpliwą zaletą jest dwutorowa narracja. Raz widzimy świat oczami Meg, zaś później obserwujemy rozwój kolejnych wydarzeń z perspektyw Agathy. Obie kobiety posiadają głęboko skrywane tajemnice, ich wewnętrzne tragedie, ból przeżywamy wraz z nimi. Mamy możliwość pełnego zaangażowania się w ich sytuację. Ponadto mamy możliwość poznać dzieciństwo Agathy, zaznajomić się z tym co ją spotkało, jak reagowała na dane sytuacje, co sprawiało jej największy ból. Wnikanie w psychikę, myśli, odczucia i spostrzeżenia obu bohaterek, było fascynujące. Wszelkie niedopowiedzenia, wątpliwości sukcesywnie i klarownie wychodziły na światło dzienne, a ja każdą kolejną stronę czytałam z ogromną niecierpliwością i nieustającym zaciekawieniem, jaki będzie finał niniejszej historii. 

"Okłamujemy tych, których kochamy, by chronić ich uczucia." 

Trzeba przyznać, iż kreacja bohaterek jest nienaganna. Łatwo można zaobserwować, iż Autor przemyślał to, w jaki sposób chce ukazać obie kobiety, jednocześnie zadbał o rzetelny portret psychologiczny.

Książka niewątpliwie zasługuje na plus ze względu na wcześniej wymienione przeze mnie napięcie. Istnieje wiele thrillerów psychologicznych, ale nie każdy potrafi przytrzymać czytelnika w niepewności. Do tej pory nie miałam okazji czytać pozostałych dzieł autora, ale jego styl przypadł mi do gustu i z całą pewnością zwrócę na niego większą uwagę. 

„Raj nie istnieje” budzi w człowieku różnorakie emocje: złość, zdziwienie, współczucie. Daje do myślenia na temat tego, ile jesteśmy skłonni zrobić, by osiągnąć upragnione szczęście. Na początku lektury zadajemy sobie pytania: czym wywołana jest obsesyjna fascynacja Agathy? Czy życie Meghan doprawdy jest takie idealne? Jakie „trupy” obie kobiety trzymają w szafie? Warto dotrwać do końca, by móc odpowiedzieć sobie na te pytania. Mniej więcej w połowie, akcja przyspiesza i już nie sposób się od niej oderwać. Serdecznie polecam!


Tytuł:  Raj nie istnieje
Autor:  Michael Robotham
Wydawnictwo:  HarperCollins
Data wydania: 15.02.2018
Ilość stron: 480

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu HarperCollins


Udostępnij ten wpis

#109 Katarzyna Michalak "Promyk Słońca"

"Dlaczego nie można otwarcie poprosić o miłość, jeśli chce się kochać, o pomoc, jeśli się jej potrzebuje, o przyjaźń jeśli czuje si...

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.