środa, 14 marca 2018

#47 "Trzymaj się Mańka" Małgorzata Kalicińska


Małgorzata Kalicińska przekonuje, że najlepsze dopiero przed nami!
Romans, który przywraca uśmiech i wiarę w ludzi.
Marianna, lat kilkadziesiąt z lekkim plusem, nie jest specjalnie przebojowa i żadna z niej superbohaterka. Jest za to kobietą, z którą chce się przebywać i towarzyszyć jej w życiowych perypetiach. Bliską. Niemal znajomą.
Po ocknięciu się z żałoby po siostrze Lilce walczy z zalanym mieszkaniem i remontem, jednocześnie poszukuje pracy i próbuje zrozumieć fakt, że w życiu jej ojca pojawiła się nowa kobieta. Jak małe dziecko, Marianna jest o tatę zazdrosna. Sfrustrowana i samotna odnajduje radość w mailowaniu z Antonim – dawnym znajomym, teraz pracującym w Korei Południowej. By uciec od codziennego zgiełku, Mańka przyjmuje zaproszenie na krótki wypad do Korei. Nieoczekiwanie rozmawia z kobietami z różnych stron świata, które zdecydowały się żyć tak, jak chcą, i odnalazły w ten sposób szczęście. Rezultat tego „desperackiego susa” zaskakuje ją samą. Okazuje się, że najlepsze w jej życiu wcale nie minęło, a dopiero się zaczyna.

 źródło opisu: www.empik.com.pl

„Dzień po dniu utwierdzam się w przekonaniu, że jest mi z nim świetnie. Że lubię z nim grać w scrabble, wspólnie oglądać stare fil­my, rozprawiać o polityce […]. Czytałam ostatnio manifest pewnej feministki o tym, że ułudą jest myślenie, iż to miłość nas uszczęśliwia. Że najpierw JA, a potem reszta. Co za smutny wywód! A co, jeśli ja znalazłam swoje JA? Jestem ze sobą po­godzona na tyle, na ile mogę”.

Marianna wiele już widziała i słyszała. I sporo przeżyła. Zamotana w kokon żałoby po zmarłej siostrze próbuje znaleźć jeszcze jakieś pozytywy w codzienności, ale początkowo przychodzi jej to z trudem. Szczególnie, że niesie ją fala samotności, co w wieku 50+ może się już wydawać stanem permanentnym. Tymczasem przeczy temu ojciec głównej bohaterki, który mimo sędziwego już wieku odkrywa w sobie jeszcze pokłady miłości. Aż się prosi, żeby córka poszła w jego ślady i pozwoliła sobie na odrobinę szczęścia.

I ku czytelniczej satysfakcji Małgorzata Kalicińska prowadzi fabułę właśnie w tę stronę. Stajemy się więc świadkami śmiałej decyzji Marianny, która postanawia wyruszyć w podróż do Korei, w odwiedziny do korespondencyjnego znajomego. Cóż to za wyprawa! Taka, która rozbudza gigantyczny apetyt na życie, w tym na miłość. Dla kobiety staje się nowym początkiem, ale nie ma w tym cienia banału.

Autorka zachwyciła mnie swoim stylem od samego początku. Pisze lekko, zabawnie, a przy okazji używa plastycznego i bogatego słownictwa. Fabuła świetnie skonstruowana, bohaterowie tacy bliscy nam, prawdziwi. Dynamika powieści znakomita. Podczas czytania dowiedziałam się, czym jest katalpa, jak wyglądają synogarlice oraz zwiedzałam cudne miejscowości w Korei. Opisy miejsc bardzo plastycznie przedstawione. Wszystko czyta się wyśmienicie, bez grama nudy.

Smaczku tej powieści dodają listy i artykuły, jakie pisze w Korei Mańka dla swojej koleżanki. Są to historie polskich emigrantek rozproszonych po całym świecie. Dowiadujemy się z nich dużo ciekawych rzeczy i prawd życiowych.

„Trzymaj się, Mańka” to przyjemna i bardzo ciekawa książka. Ukazuje siłę przyjaźni i miłości. Daje nam do zrozumienia, że szczęście nie jest zarezerwowane tylko dla młodych, lecz czeka na każdego z nas i nie patrzy na wiek. Bardzo pozytywna lektura. Polecam!


Tytuł: Trzymaj się Mańka"
Autor: Małgorzata Kalicińska
Wydawnictwo: Burda
Ilość stron: 552
Ocena: 9/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu  

Udostępnij ten wpis

3 komentarze :

  1. Na pewno świetna, ale fanką polskich ksiażek nie jestem, więc to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi całkiem dobrze. Kuszą przede wszystkim opisy i listy wplecione w fabułę. Nie sięgam jednak po historie miłosne, więc myślę, że na razie sobie odpuszczę, chociaż nie skreślam do końca tej pozycji.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Własnie przeczytałam kolejna książkę mojej ulubionej autorki! Po raz kolejny się nie zawiodłam. W przypadku Pani Kalicińskiej nie ma mowy o rozczarowaniu. Nie jest to stricte historia miłosna Pani Marto a inteligentnie napisana powieść odyczajowa z wątkiem miłosno -erotycznym powiedziałabym. Ale też nie do końca.Jest w niej wiele wątków.Ta książka uczy,uświadamia ,że w każdym wieku możemy spotkać miłość na swojej drodze,że taka miłość zwyczajnie się nam należy.Mówi też o tym,że nie musimy w życiu być skazani na samotność,odrzucenie.Jest w niej też wątek miłości między ojcem a córką.Uświadamia nam,że Naszym bliskim czy rodzicom należy się tez miłośc w póżnym wieku a od Nas oczekują akceptacji i tolerancji.W piękny, plastyczny sposób opisała autorka życie,kulturę i ludzi żyjących w Korei Południowej.Róznice i wspólne rzeczy, które łączą Polaków i Koreańczyków.Lektura z pozoru lekka,łatwa i przyjemna a tak naprawdę uświadamiająca nam wiele spraw dla Nas samych istotnych.Bardzo polecam!I serdecznie pozdrawiam autorkę czekając na następne książki! Do roboty Pani Małgorzato!

    OdpowiedzUsuń

#109 Katarzyna Michalak "Promyk Słońca"

"Dlaczego nie można otwarcie poprosić o miłość, jeśli chce się kochać, o pomoc, jeśli się jej potrzebuje, o przyjaźń jeśli czuje si...

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.